fbpx

“Nie masz za grosz poczucia rytmu”, “Czy ogłuchłaś? Nie słyszysz rytmu?”, “Kobieto, no nie ta noga. Ile razy mam Ci powtarzać?”, “Ja już nie mam do Ciebie sił, nigdy się nie nauczysz”, “Wszyscy inni ogarniają!”.

Czy któreś z powyższych stwierdzeń, a najlepiej kilka na raz zmotywowałoby Was do podjęcia nauki tańca? Albo czegokolwiek innego? Nie sądzę. I uwaga – niespodzianka! Waszych mężczyzn też nie motywuje 😉 To takie żartobliwe komentarze? Wiecie co? Nieśmieszne.

Od dłuższego czasu już zdumiewa mnie obserwowanie jak spora część pań nie szczędzi “czułości” swoim partnerom. Skupię się na tym co zaobserwowałam w trakcie kursów tańca, ale spokojnie można to zaaplikować do innych aktywności razem.

Przychodzi para na kurs tańca. Najczęściej jest to pomysł płci pięknej. No i namowami, czasami “wołami” zaciąga tego pana na zajęcia. Wielu nie miało styczności z tańcem, nie czują się pewnie, boją się, że się wygłupią, ale mają cojones i poszli, co by Halinka była szczęśliwa. Co za to dostają w zamian… Jeśli para to świeże gołąbeczki to zapierdzielające piruety w brzuchy motyle sprawiają, że jesteśmy najlepszą wersją siebie. Większy staż = ogień i czułości z pierwszego akapitu tego tekstu.

Często też przed zajęciami podchodzi do mnie pani i od razu przeprasza za partnera i uprzedza, że jest on “tragicznym przypadkiem”. Przy nim.

Jezu, serio? Jeśli jestem świadkiem takich sytuacji jako kursantka kończy się na myśli “Jak on z tą babą wytrzymuje…?”. Jako instruktor włączam syrenę i pędzę na ratunek. Zazwyczaj zmiany w parach się sprawdzają i pani tańcząc z nowym, obcym partnerem się uspokaja. Jednak co ciekawe, zazwyczaj mają one to do siebie, że nie chcą się zmieniać i za wszelką cenę trzymają się swojego samca. Wtedy ja go na chwilę “odbijam”. I wiecie co się okazuje? Że po chwili gościu tańczy poprawnie, mimo że nie dostał żadnych nowych rad.

Bo ktoś go pochwalił za to co zrobił dobrze, dając czas na poćwiczenie nowych rzeczy. Bo ktoś się uśmiechnął i zażartował, że za chwilę zawładniemy World of Dance.

Laski, nie chciałybyście żeby ktoś się tak do Was odzywał. Byłby foch i rzucanie talerzami. A oni to biorą na klatę, nic Wam nie powiedzą tylko zamykają się w sobie i już więcej na ten kurs nie pójdą. Jak tak Was wkurza, że partner sobie nie radzi to zmieniajcie się w parach. Wy poćwiczycie z kimś kto złapał szybciej, a Waszemu facetowi przynajmniej nikt przez dwie piosenki nie będzie mędził nad głową i będzie mógł w spokoju nauczyć się kroków. Win – Win!

/Uwaga! Nie każdy tak ma. Znam pary, które dogadują się rewelacyjnie, ale nie o nich jest ten post/